Od początku wojny Witold Lutosławski nie chciał pogodzić się z tym
nagłym przerwaniem jego kompozytorskiej działalności. Dlatego w
1940 zaplanował skomponowanie cyklu etiud fortepianowych. Na
przełomie 1940/41 powstały dwie pierwsze etiudy, wskazujące
wyraźnie na to, że intencją kompozytora było nawiązanie do tradycji
Chopina, może też Debussy'ego. Słuszność tego narzucającego się
wręcz skojarzenia potwierdza początek pierwszej etiudy, gdzie
oktawa C1-C w lewej ręce tworzy podstawę wznoszącego się,
wirtuozowskiego pasażu powierzonego prawej ręce. Jest to wyjątkowo
czytelny ukłon w stronę Etiudy C-dur otwierającej Opus 10 Chopina.
Na tym jednakże kończą się wszelkie związki z muzyką Chopina, a w
tradycji zakorzeniona jest jeszcze tylko budowa etiud, gdyż obie
oparte są na modelu trzyczęściowym. Być może ciekawsza miała być
wielka forma całego cyklu, lecz nic na jej temat nie wiadomo.
Nieznana pozostaje przyczyna, dla której Lutosławski zrezygnował z
dalszej pracy po dwóch zaledwie utworach. Język etiud jest
zdecydowanie współczesny, neoklasyczny, choć zarówno w sposobie
organizacji metrorytmiki jak i harmonii można dostrzec zapowiedzi
przyszłego stylu kompozytora. Kompozytor nie grywał swoich etiud
publicznie. Prawykonanie - i to tylko pierwszej z nich - odbyło się
dopiero 26 stycznia w 1948 roku w Krakowie z udziałem Marii
Bilińskiej-Riegerowej, na koncercie zorganizowanym przez Polskie
Wydawnictwo Muzyczne. Efektowne, wirtuozowskie i pianistycznie
bardzo wdzięczne utwory zapewne zyskałyby sporą popularność, gdyby
mogły wypełnić większą część programu recitalu. Dwie miniatury,
trwające łącznie niewiele ponad cztery minuty, w dodatku niezbyt
skontrastowane, nie zdołały jednak zainteresować wykonawców i
dlatego można je usłyszeć tylko sporadycznie.